Geoblog.pl    taipan    Podróże    Wietnam+Kambodża 2009    Powiesc drogi
Zwiń mapę
2009
22
lut

Powiesc drogi

 
Wietnam
Wietnam, Cần Thơ
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13056 km
 
Czas na powiesc drogi :)
Wczoraj byla niedziela, wstalismy o 6 rano, zeby spokojnie pod wieczor zdazyc do Can Tho w delcie Mekongu. Transport woda na kontynent mial byc podobno co godzine, wiec spoko, na pewno zdazymy.
7 - wyruszamy w upale plaza z plecakami do Duong Dong po bilety na statek.
7.15 - mamy dosc. Termos wczoraj mial 40 stopni goraczki i dzisaj nie daje rady isc dalej.
8 - zawinelismy do przydroznego biura podrozy, gdzie mamy nadzieje kupic bilety. Niedziela, wiec biuro nieczynne. Pani ze sklepu obok (ohydna ciepla oranzada) dzwoni do wlascicielki.
8.30 - wlascicielka przyjezdza. Wodoloty do Rach Gia (gdzie chcemy jechac) sa dwa dziennie, poza tym brak miejsc. Decydujemy plynac do Ha Tien pod granica kambodzanska, skad mamy nadzieje autobusami dojechac do Can Tho.
9.30 - by motorbike jestesmy w Duong Dong, skad bedziemy lapac transport do przystani po drugiej stronie wyspy.
11.30 - by motorbike dojezdzamy na przystan. Prom do Ha Tien bedzie o 14.
13.30 - wyglada, ze sprzedano wiecej biletow, niz miejsc, bo ciagle wybuchaja awantury. Mnie przesadzili raz, ale trzymam miejsce. Termos gdzies z przodu.
16 - jestesmy w Ha Tien. Na brzegu tlum motorbikerow atakuje zaciekle kazdego bialasa, ktory wychodzi ze statku. Zanim wyszedlem na brzeg Termosowi jakos udalo sie zebrac razem oddzielone od niej bagaze i dac w morde najbardziej nachalnym typkom (sa od niej 2 razy mniejsi :0).
Uciekl nam bus do Rach Gia. Oblezeni przez zadnych zysku kierowcow, ktorzy chca nas koniecznie wiezc do Kambodzy, usilujemy dojechac na dworzec autobusowy.
16.30 - jedziemy na dworzec. Po drodze motorki zatrzymuja sie i koledzy proponuja nam okazyjna 120 km podwozke do Chau Doc (gdzie chcemy dojechac, ale pojutrze) za jedyne 50 zybli od lebka. Awantura. Jednak jedziemy na dworzec.
17 - lokalnym busikiem podrozujemy do Rach Gia. Swietna sprawa - przez otwarte na osciez okna docieraja do nas zapachy delty Mekongu, spalin i gnijacych na sloncu owcow.
19 - jestesmy w Rach Gia. Oblezeni przez zadnych zysku motorbikerow, usilujemy dowiedziec sie, kiedy odjezdza najblizszy autobus do Can Tho. Nie ma od kogo. Koledzy twierdza, ze najblizszy i ostani jest minibusik turystyczny o 19.30. Nie ma wyboru - jedziemy.
19.30 - czekamy na busa, ktory sie spoznia.
21.30 - bus nie przyjechal. Cholera wie czemu, bo nikt nam nic nie wyjasni. Kolesie zapakowali nas do zwyklego lokalnego autobusu (oczywiscie, ze byl autobus! autobusy i busiki turystyczne roznia sie cena mniej wiecej trzykrotnie na korzysc autobusow) W autobusie dzieki zamknietym oknom dociera do nas pelna gama zapachow orientu. Termos chory, tym razem straszy zapaleniem oskrzeli.
12.30 - wysiadamy zaspani na dworcu w Can Tho. Targi poszly szybko i kolo pierwszej w nocy ladujemy na 4 godziny w hotelu - pokoj z oknem na korytarz 12$.

PODSUMOWANIE.
przejechanie okolo 200 km w linii prostej, zajelo nam 18 godzin, kosztowalo nas okolo 120 zl od lebka. Zakonczylismy noclegiem w pokoju z oknem na korytarz. :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
rodzice
rodzice - 2009-02-23 18:01
Średnia pędkość tej części podróży ok. 11 km/godz. Odpowiada prędkości pojazdu napędzanego owsem, a jest większa niż wczoraj w Warszawie podczas remontu metra. Atreakcje w zapustną niedzielą (w ostatnią niedzielę karnawału) osiągnęły wymiar międzynarodowy :)
 
Minett
Minett - 2009-02-23 22:55
Już ja wiem co oznacza nie 18 ale akurat 16 godzin sam na sam z Termosem w drodze :) Mam nadzieję Dżordżu, że nie wyjadła wszystkich zapasów jedzenia... wiem że jest do tego zdolna jak tylko ktoś udaje się na drzemkę ;) hihihi
 
 
taipan
jacek laskowski
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 273 komentarze273 1039 zdjęć1039 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.11.2012 - 05.12.2012
 
 
11.01.2011 - 17.03.2011
 
 
17.02.2009 - 18.03.2009