KO CHANG
Cudowna wyspa :-) Little Ko Chang, czyli Ko Chang w prowincji Ranong. Pierwsze miejsce w Tajlandii, do ktorego chcielibysmy wrocic. Mysle, ze tak wygladal ten kraj 20 lat temu, przed epoka wielkich odkryc turystycznych zwiazanych z tanimi lotami. To wspaniale, ze nie ma tu prawie zadnej infrastruktury. Glowna droga, to, miejscami nawet betonowy, dukt szerokosci 2 m. Kilka motorowerow dziennie. Prad jest od 18 do 22. Nie ma internetu, centrow turystycznych. Jedyny czynny obecnie sklepik jest ponoc kilka kilometrow stad, przy wiosce rybackiej...
(To akurat nieco klopotliwe, bo podczas wycieczki w Khao Sok odkrylismy tajski rum i mielismy nadzieje na drinka (rum z ananasem - pycha) pod palmami. Niemniej dzisiaj, jesli wszystko pojdzie dobrze, plan zostanie zrealizowany. Maz naszej gospodyni wybiera sie lodzia na kontynent i obiecal kupic nam cale 0,3 l rumu :-) )
Trafilismy tu calkiem nieoczekiwanie, zmieniajac plany w ostatniej chwili. Kupilismy juz bilety na prom na Ko Phayam, gdy spotkalismy Rattane - kobiete sukcesu, ktora uswiadomila nam blad, jaki popelnilismy wybierajac niewlasciwa wyspe. Uzywajac zaawansowanych metod perswazyjnych, wymienila nasze bilety i ulokowala nas w swoim resorcie na Ko Chang.
Tak, czy siak, trafilismy swietnie. Miejsce w sam raz dla nas. Na wyspie wielkosci KoTao jest pewnie z 50 turystow. Wreszcie mieszkamy w prawdziwym bambusowym domku na plazy z widokiem na wybrzeze birmy na horyzoncie. Oprocz nas jest tu dwojka austriakow (zadnych rekinow),wiec mamy hektar piasku na cztery osoby. Swietne curry jest w resorcie obok, no i najlepszy na swiecie masaz za 250 B. Czuje sie wygnieciony, jak bozonarodzeniowe ciasto drozdzowe.
Atmosfera jest tu zupelnie inna, niz na Ko Panghan / Ko Tao. Tam przemial zachodnich turystow, tutaj jest nieco familiarnie, jakby przyjechalo sie w odwiedziny do znajomych.
O, swiatlo zgaslo, znaczy czas isc spac :-)
No, to pa.
(DŻ)
Hmmmm.... Cos blyska nad Birma. Chyba jutro bedzie padac...
INFO
Wiekszosc resortow ulokowanych jest po zach. stronie wyspy, wzdluz Long Beach.
Domki ukryte sa w ciagnacym sie wzdluz calej plazy lesie, dzieki czemu plaza pozostaje dluga i pusta.
My nocowalismy przy mniejszej plazy na pn-zach. krancu.
Rattana's Bungalows. Bez plazy, za to z pieknym widokiem ze zbocza gory. Bambusowy domek z lazienka za 300B.
Hornbill. Przy samej plazy. Zdecydowanie najladniejsza z obejrzanych przez nas miejscowek. Domek 250 - 400B.
Wszedzie na wyspie prad jest w godzinach 18 - 22. Dwa sklepy (dzialajace chyba tylko w sezonie) w okolicy Long Beach, trzeci w wiosce rybackiej po wschodniej stronie. Generalnie, przyjezdzajac tutaj, trzeba sie nastawic na kupowanie wszystkiego w resorcie, lub zrobic zapasy na ladzie. Ceny jedzenia, jak wszedzie na wyspach, ceny noclegow od ca. 250B.
Dojazd z Ranong. Dwa promy dziennie o 9.30 i 14. W sezonie prom zatrzymuje sie przy plazy, wiec nie ma problemu z podwozka prawie pod sam bungalow. W porze monsunow, promy przybijaja do przystani we wiosce.