Donsol - Plywanie z rekinami wielorybimi.
To najwieksze ryby na swiecie, moga miec nawet 18 m dlugosci, odzywiaja sie planktonem i sa sliczne. Co roku od stycznia do maja przebywaja w okolicach Donsol, aby turysci mogli je przez krotka chwile podziwiac, placac za to slona kase.
Dzisiaj wybralismy sie na dlugo wyczekiwana wycieczke polegajaca na bliskim spotkaniu z tymi cudownymi stworzeniami. Udala sie polowicznie. Termos zachwycony, Dzordz niestety zupelnie nie.
Pogoda wygladala tak:
Niebo zachmurzone, chlodno i leje. Morze temperaturowo raczej blizej Baltyku niz tropikow.
Organizacja imprezy wygladala tak:
Calosc organizuje Visitors Centre i wypada to dosyc slabo. Poprzedniego dnia wypelnilismy stos formularzy rejestracyjnych i dowiedzielismy sie, ze wszystkie ranne lodzie lodzie sa zarezerwowane i mamy przyjsc okolo 10. Przyszlismy o 9.30. Przez godzine blakalismy sie wsrod tak samo jak my zagubionych turystow, wypelnialismy kolejny raz te same formularze i czekalismy na skompletowanie lodki. Okazalo sie oczywiscie, ze nie ma zadnej wczesniejszej rezerwacji, trzeba po prostu przyjsc rano i zalogowac sie na pierwsza wolna lodke. Po zalatwieniu wszystkich przydlugich formalnosci, o 10.30 bylismy na wodzie.
Plywanie wedlug Termosa wygladalo tak:
Na lodce moze byc maksymalnie 6 glodnych wrazen turystow oraz 3 osoby obslugi, ktore na zmiane lub jednoczesnie wypatruja rekinow. Na dany przez przewodnika znak turysty bardzo szybko zakladaja maski i pletwy i siadaja na wskazanej burcie. Na kolejny znak bardzo szybko wskakuja do wody i bardzo szybko plyna we wskazane miejsce. Wygrywaja nasjszybsi plywacy. Jest to najczesciej miejsce, w ktorym klebi sie juz kilkunastu albo nawet kilkudziesieciu innych uczestnikow tej przygody. Oznacza to, ze pod spodem jest rekin wielorybi. Trzeba wplynac w to klebowisko rak, nog i pletw. Rozdajac razy na prawo i lewo udaje sie dostrzec przez kilka sekundy kawalek olbrzymiego nakrapianego cielska. Pandemonium. Tak wygladal nasz pierwszy kontakt z rekinem wielorybim. Potem na szczescie bylo duzo lepiej. Udalo sie nawet przewodnikowi wypatrzec naszego wlasnego rekinka, dziecko jeszcze, mial zaledwie 6 m dlugosci. Byl cudowny, plynal wolno i udalo mi sie nawet go wyprzedzic i zajrzec w pysk. Najlepszy przydarzyl sie na koniec. Olbrzymi (wg naszego pana przewodnika mial 12 m) i plynal tak blisko powierzchni, ze mozna go bylo poglaskac, co jest oczywiscie surowo zabronione. Poruszal sie wolno i mozna go bylo podziwiac, plynac z nim przez kilka dobrych minut. Okazalo sie, ze mielismy niebywale szczescie, bo mimo dzeszczu widzielismy 6 rekinow (standard to 2 do 4). Przezycie jest naprawde niezapomniane i nieporownywalne z niczym innym. Rekiny sa prawie tak slodkie jak tarsiery.
Zdjec ani filmow niestety nie udalo sie zrobic, bo przez pomylke wylaczylam aparat pod woda, takie byly emocje.
Super. Byc tak blisko tych gigantycznych stworzen.
Plywanie wedlug Dzordza wygladalo tak:
Wyplywamy. Na gorze deszcz i zimny wiatr. Pierwszy rekin – pare bialych kropek kilkanascie metrow pode mna, widzianych przez 5 sek. Na gorze deszcz i zimny wiatr. Drugi rekin – maly, ale plynal blisko powierzchni, wiec jakies 10 sek widoku na grzbiet. Na gorze deszcz i zimny wiatr. Trzeci rekin – tlum ludzi, ktorzy chca cie utopic, zarobilem w ryj pletwa. Na gorze deszcz i zimny wiatr. Dalej nie startowalem, bo mialem juz dosyc. Podygotalem sobie na lodzi zawiniety w kurtke, zazdroszczac, ze nie jestem boja.
Wielka lipa, a rekiny male. Ot co.