Cos wspanialego. Siedze sobie wlasnie w bambusowej hatce, w malej wiosce ludu Daung-Yoo, polozonej wsrod wzgorz Shan i czekam na pyszny lunch, ktory przygotowuje nasz kucharz. W miedzyczasie moge troche nadgonic bloga. Ale nie macie czego zazdroscic, w poludnie jest tu naprawde goraco, termos ledwo dal dzisiaj rade dojsc, a u was pewnie piekna zima ?
Trek jest super. Jak dotychczas, to nasze najfajniejsze dni w Birmie. Idziemy we czworke, do obslugi mamy trojke birmanczykow: przewodniczke – super laska, biegle mowi po angielsku i bardzo duzo sie od niej dowiadujemy (o czym za chwile), kucharza – rewelacyjnie gotuje i pomocnika, ktory prawie sie nie odzywa, glownie zamyka pochod i czeka na termosa, ktory ciagle opoznia robiac zdjecia ?
Warto bylo isc z przewodnikiem, bo i przyjemniej, i nasza wiedza o kraju wzrosla niepomiernie, i komfort nieporownywalny.
Do rzeczy.
Ze stupami jest tak. Kazda wioska stara sie miec mnicha. Jesli jest duza, stac ja na wlasnego, mniejsze skladaja sie po kilka. Gdy mnich umiera, kremuje sie go, a nad prochami buduje stupe. Stad tyle sup w tym kraju. Waznym mnichom stawia sie sanktuaria, natomiast wiernych nie czeka nic, poza dziura w ziemi. Grobow nie oznacza sie zadnymi znakami, ewentualnie usypuje sie z kredy prostokat wokol miejsca pochowku. Inaczej, niz w Wietnamie, krewnych nie chowa sie w poblizu domu, na polu, lecz na cmentarzu, zdala od miejsca zamieszkania.
Z domami jest tak. Tradycyjne obejscie sklada sie z domu mieszkalnego i domku kuchennego. Budynki najczescie stawia sie na palach. W parterze miesci sie obora, na pietrze pomieszczenie mieszkalne lub kuchnia. Tradycyjnym materialem jest bambus. Konstrukcja powstaje z tyczek, sciany z plecionki lub desek bambusowych. Jak wyglada wyrob dech, mozna obejrzec u Cejrowskiego, w odcinku o Tajlandii. Bambusowa tyke, nacina sie siekiera, jak popadnie, nastepnie rozcina na pol i rozklada. W ten sposob powstaje szeroka na kilkanascie centymetrow, przewiewna deska. Przewiew jest wazny w tym klimacie. Starsze dachy kryte sa trzcinowa strzecha i naprawde jest pod nimi o wiele chlodniej, niz pod blaszanymi.
Z ryzem jest tak. Maja tu dwa rodzaje ryzu: wodny i gorski. Ryz wodny, to znany nam ryz uprawiany na polach zalanych woda. Gorski uprawia sie normalnie, jak nasze zboza, z wygladu, po ugotowaniu jest lekko brazowawy, a w smaku nieco podobny do naszych kasz.. Ryz uprawia sie metoda plodozmianu: 6 wilgotnych miesiecy na ryz, nastepnie chilli, potem czosnek, nastepnie imbir, cebula itd. A poniewaz obecnie trwa pora sucha, te zielone poletka na zdjeciach, to wlasnie czosnek ?
Kolendra. Teoretycznie maja jej tutaj trzy rodzaje: chinska, indyjska i normalna. Tyle, ze chinska, to nasza pietruszka, indyjska, jest u nas dostepnam jako liscie curry, a zwykla, to nasza lisciasta kolendra.
Chilli. Zaleznosc miedzy jakoscia (cena) a wygladem chilli jest prosta. Im mniejsze i czerwiensze, tym ostrzejsze i drozsze. Najlepsze, male (ok. 2cm) czerwone chilli jest mniej wiecej trzy razy drozsze od dlugiego (5 cm) zielonego. Zielone jest latwiejsze w uprawie, stad roznice.
Kwestia nadawania nazwisk jest niezmiernie skomplikowana.
U ludu Pao, pierwszy czlon nazwiska oznacza plec. Nazwisko dziewczynki zaczyna sie zawsze na „piekna”, chlopca na „dzielny”. Drugi czlon, o ile zrozumialem jest okresleniem miejsca pochodzenia, trzeci wlasciwym imieniem. Lud Pao, na co dzieñ nosi tradycyjny ubior, u kobiet skladajacy sie z krotkiego kaftanika, dlugiej do polowy uda koszuli i spodni do kostek. Zdaje sie, ze warstwowosc ubioru jest pochodna wiary, w to, ze kazda kobieta po smierci staje sie smokiem (wiec moze chodzi o analogie z luskami). Ubior mezczyzny, sklada sie z bialej koszuli i czarnych spodni, albowiem kazdy mezczyzna po smierci zostaje czarodziejem. ? Kobiety tradycyjnie zawijaja glowy kraciastymi, czerwonymi recznikami.
Wracajac do nadawania imion. Birmanczycy tradycyjnie przywiazuja duza wage do astrologii. Imie zwiazane jest z dniem urodzin. Kazdemu dniu tygodnia przyporzadkowanych jest kilka liter alfabetu oraz roslina. Pierwszy czlon imienia okresla dzien urodzin, kolejne dwa zaczynaja sie wybrana astrologiczna litera. Gdy czujemy sie zle, bierzemy w garsc kawalek naszej astrologicznej rosliny i w przynaleznym nam dniu tygodnia udajemy sie do klasztoru, aby mnisi wzniesli modly w naszej intencji.
Rowniez dniem urodzin zwiazany jest inny zwyczaj. W swiatyni wybieramy odpowiedni, przypisany nam posag buddy, i polewamy go wada z miski obok. Liczba myc wynosi nasz wiek + 1. Ostatni kubek zapewnia dlugowiecznosc.
Z krowami jest tak. Birmanczycy nie jedza praktycznie przetworow mlecznych (przypuszczalnie ma to zwiazek ze slabym trawieniem laktozy), krowy, glownie woly wykorzystuje sie wylacznie do pracy. Mieso wolowe pojawia sie na stole dopiero w wyniku naturalnej smierci zwierzecia. Nigdy wiecej wolowiny ?
Chcialbym jeszcze troszke napisac o standardzie naszej wycieczki. Ze soba wystarczy wziac cos cieplejszego, do okrycia na wieczor i ewentualnie spiwor, jesli wolimy spac we wlasnej poscieli. Na miejscu czekaja na nas koce, koldry, itd. Kolacja – to nie kolacja, lecz poemat. Wczoraj jedlismy: gorski ryz, tradycyjne curry z ziemniakami, jarzynke z chinskiego ziela musztardowego, smazona okre z cebulka, surowke z ogorka z prazonymi orzeszkami ziemnymi i sezamem, zupe imbirowa i smazone chilli z czosnkiem. Na deser byl miejscowy specjal, orzechy w karmelu. Wszystko przygotowane w ilosci, jak dla pulku wojska, na tradycyjnym palenisku opalanym drewnem, nie wiem jakim, ale ladnie pachnacym ? Pysznosci.
Tak na marginesie, To nieprawdopodobne, ile ci mali birmanczycy potrafia zjesc. 4 godziny wczesniej na lunch dostalismy smazony makaron z warzywami, zupe, salatke z pomidorow i owoce.
[EDIT]
Dzisiaj ladny net, wiec wrzucilismy na bloga wiekszosc fotek.
Jesli ogladaliscie fotki z trekkingu pewnie zauwazyliscie Termosa i Sylvie z birmanskim makijazem na pysku. Makijaz to thanaka. Wyrabia sie ja rozcierajac z woda na specjalnym kamieniu kawalki drzewa, no wlasnie – drzewa do thanaki, ktorego fragmenty mozna kupic na kazdym targu. Makijaz naklada sie ku pieknosci i ochronie przed sloncem. Nosza go raczej kobiety, chociaz, w zaleznosci chyba od regiony, czasem rowniez faceci. Nad morzem noszenie thanaki bylo troche pedalskie, tutaj, nad Inle, czesciej spotyka sie mezczyzn z bialymi policzkami. W opinii Termosa zdrowe to nie jest. Dziala bardzo sciagajaco na skore. Moze i tak jest, bo prawie wszystkie kobiety maja tu krosciate geby.