Puerto Princessa – Cuyo – Iloilo – Cebu – Tubigon. Cztery dni i trzy noce na promach. Ufff... Chwilowo wyczerpala sie nasza milosc do podrozowania statkami.
Nasza pierwsza wymarzona podroz promem na Filipinach: slonce na deku, opalanko, romantyczny zachod slonca nad morzem...
A bylo tak.
Z Puerto Princessa wyruszylismy czyms w rodzaju przerosnietego kutra kompanii Milgarosa Shipping Lines z 250 osobowym ladunkiem, zaopatrzonego w silniczek od kosiarki. Zdecydowanie nie polecamy podrozowania ta jednostka, osobom, ktore nie przepadaja za prawdziwymi filipinskimi promami: starymi, powolnymi, nie zapewniajacymi minimum srodkow bezpieczenstwa w razie jakiejkolwiek awarii.
Pogoda byla zeglarska, falka od czola niczego sobie, na oko (z promu) ze dwa metry z balwankami. Hmm, takiej hustawki na morzu jeszcze nie przezylismy. Przy spotkaniu z kazda wieksza fala prom wpadal w ekstatyczne drgawki skutecznie uniemozliwiajac jakikolwiek sen. Na Cuyo plynelismy 21 godzin zamiast planowanych szesnastu. Jakims cudem nie dostalismy choroby morskiej. Jedynym sposobrm na przezycie bylo lezenie plackiem przez 2 doby na koi, bo poruszanie sie po pokladzie wymagalo pewnych zdolnosci akrobatycznych. Na szczescie przyszlo nam do glowy kupic bilety na przewiewnym gornym pokladzie w klasie Deluxe Jak wygladala klasa klasa standard mozecie sobie obejrzec na zdjeciach.
Kilkugodzinny przystanek na Cuyo okazal sie byc wytchnieniem dla naszych zmaltretowanych zoladkow. Cuyo to urocza, mala wysepka polozona na srodku burzliwego morza. Piekne plaze, turkusowa woda i caly czas mocno wieje. Raj dla windserfingowcow i kajtowcow.
Drugi etap podrozy, z Cuyo do Iloilo, wygladal tak samo jak pierwszy (15 godzin), bujalo bardziej na boki, ale bez wstrzasow. Dalo sie spac.
Trzeciego dnia zlapalismy kilka godzin przerwy w Iloilo. Duze miasto, niespecjalnie ciekawe. Interesujace byly jedynie centra handlowe, olbrzymie i polozone w samym centrum miasta. Jedno wypelnione praktycznie w calosci chinskimi podrobkami telefonow komorkowych firmy Nokia.
Tu dygresja na temat filipinskich telefonow komorkowych. Zacznijmy od tego, ze moj telefon jest juz na ostatnich nogach, wiec, zoczona w sklepie Nokie E71 za niecale 150 zl wzbudzila we mnie natychmiastowa chec kupienia swietnego taniego smartfona.
Kilka rozmow i sprawa sie wyjasnila. Telefony wystepuja tu w dwoch odmianach: normalne oryginalne, w cenach, jak u nas oraz tzw. „china phone”, czyli chinskie wersje markowych telefonow. Niekoniecznie podrobki, ale zawsze z obcietymi funkcjami, na przyklad brakiem dostepu do internetu. Taka specyfika Chin. Robia smarfony bez dostepu do netu Chinskie telefony sprzedaje sie za jedna piata ceny oryginalu i bez jakiejkolwiek gwarancji.
Inna ciekawa rzecz. Poza kilkoma markami krajowymi i chinskimi, nie ma tu prakrycznie innych telefonow, niz Nokia, czasem Blackberry. Czemu? Bo tutaj telefon to Nokia. I tyle. Nikt nie kupi chinskiej wersji szajsunga, bo to zaden wypas.
Z Iloilo do Cebu plynelismy juz promem jak sie patrzy. Czypokladowa baryla Trans Asia. Tym razem bylo fajnie. Filipinos nie lubia przeciagow i na wietrznym gornym deku nie bylo prawie nikogo. Wreszcie moglismy sie wyspac. Poza tym byla lazienka z prawdziwym prysznicem! Troche przeprosilismy sie z promami, wypijajac symbolicznego drinka z rumu i soku anansowego.
Port w Cebu okazal sie gigantyczny. Ma kilkanascie kilometrow dlugosci i najlepiej poruszac sie po nim taksowkami. Chyba, ze jest sie biednym turysta z Polski. Wtedy zapyla sie w sloncu z plecakiem na piechote. Wzdluz portu miejscami ciagna sie slumsy. Gdy przeplywa prom, wyruszaja z nich czeredy zebrakow na bangkach. Biedacy, z dziecmi, wrecz niemowletami, ktore zostawiaja dryfujace na lodzi, rzucajac sie pod statek za drobnymi, ktore leca z gory. Hm.... kontrowersyjne widowisko.
Miasto widziane od strony rzeki zrobilo nan nas kiepskie wrazenie, wiec nie tracac czasu zaokretowalismy sie na najblizszy prom na Bohol. Turysty zatrzymuja sie na ogol w stolicy wyspy Tagbilaranie lub w wypasionych resortach na Panglao. My plyniemy do Tubigonu. Wedlug Lonely Planet zrujnowanego rybackiego miasteczka, ktorego jedyna zaleta jest polozenie stosunkowo niedaleko od najwiekszej turystycznej atrakcji Filipin – Czekoladowych Wzgorz.
Tak, czy siak, przkonala nas promocyjna cena biletu: 100 pesos, w porownaniu z 500, ktore trzeba zaplacic za podroz do Tagbilaranu.
[EDIT]
Dopiero na promie okazalo sie, ze cena promocyjna oznacza dolny poklad ponizej linii wodnej. Prawdziwa gratka dla klaustrofobow. Nic to, 2 godziny w plywajacej trumnie i jestesmy w Tubigonie. Pierwsze wrazenia – super O to chodzilo. Bylismy jedynymi bialasami na promie i tak zostalo. Wszyscy chca wiedziec skad jestesmy i gdzie jedziemy – jak w Birmie. Fajne miejsce, jak na megaturystyczny Bohol. Chrzanic LP.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Promy z Puerto Princesa do Iloilo, przez Cuyo:
Milgarosa Shipping Lines, odchpodzi raz w tygodniu, w niedziele, o godz 15.00. Maly prom slabo sobie radzi z fala i strasznie buja. Bilety sa dostepne w czterech standardach: najtanszy economy (950P) – na dolnym pokladzie, strasznie tam duszno, Deluxe (1150P), na otwartym gornym pokladzie oraz dwa drozsze – Tourist, w zamknietej sali z klima (okropnie smierdzi i jest niefajnie, 1350P) i Admiral, kabina (1550P, klima). Naszym zdaniem najlepszy wybor to bilety deluxe. Statek jest na miejscu w Iloilo o 8 rano we wtorek. Po drodze przwidziany jest 9 godzinny postoj na Cuyo.
Montenegro – odchodzi z Puero Princesa o 18.00 w poniedzialek, w Iloilo jest we wtorek okolo 18.00. Zdecydowanie lepsza opcja, prom jest wiekszy, plynie szybciej i nie buja. Na Cuyo staje tylko na rozladunek.
Promy z Iloilo do Cebu odchodza z terminalu Fort San Pedro, miedzy 18.00 a 20.00. Na miejscu sa wczesnym rankiem. Bilety mozna kupic w biurach zlkolizowanych w budynku terminalu. Najtansza jest Trans Asia (710P za najnizsza klase), ktora plywa codziennie.
Po Iloilo najprosciej i najtaniej poruszac sie jeepneyami. Kurs do centrum lub w granicach portu kosztuje 7,50P / os. W centrum wygodnie jest wysiasc przy SM (Shopping Mall), wszedzie stamtad blisko, a kierowca bedzie wiedzial, gdzie nas wysadzic.
Na przeciwko Jolibee w SM jest kawiarnia z normalna kawa latte i darmowym WiFi. Po drugiej stronie skrzyzowania wcisnieta miedzy dwa fastfoody rodzinna jadlodajnia z dobrym i tanim filipinskim zarciem. Obok pyszne owocowe shake’y.
Port w Cebu jest naprawde duzy. Promy Trans Asia operuja z pirsu 5, biuro sprzedazy biletow znajduje sie miedzy pirsem 4 i 5.
Z pirsu 4 mozna dostac sie szybkim promem Weessam, Super Ferry, Super Cat do Tagbilaranu (500P / os.).
Promy do Tubigonu odchodza kilka razy dziennie z pirsu 3 (Kinswell, Jadestar) i 1 (Lite Shipping Corp), cena 100 - 200P, prom plynie ok 1,5 – 2 godz.
Odleglosc miedzy pirsem 5, a 3 nie przekracza 30 min. marszu z plecakiem w pelnym sloncu.
W porcie nie ma zintegrowanej informacji turystycznej i praktycznie niemozliwe jest szybkie uzyskanie odpowiedzi na pytanie typu: jakie promy, skad i o ktorej godzinie odchodza do miejscowosci, a wiekszosc pirsow przypisana jest konkretnym kompaniom, wiec warto wczesniej sprawdzic w necie, z ktora firma zamierzamy plynac.